Heyka !

Never ending story ...

Dosłownie ile kto chce i o czym kto chce byle by do przodu !
Może niech się zacznie tak ... 


Jedzie koleś na rowerze , przez las wysokich jak wieża eiffla drzew ...

;-)

widzi z daleka sklep , - napiję się - pomyślał ...

... Wszedł do sklepu, kupił dwa piwa, usiadł na ławce i je wypił. Wracając zabłądził w lesie, zaczęły go gonić dziki, spadł z roweru i dziki go zabiły...

a raczej jeden go zeżarł bo był przywódcą stada , dopadł go pierwszy i był bardzo głodny 

na szczęście jak to w takich opowieściach w tych samych lasach zbójował rozbójnik Rum-cajs zobaczywszy takiego grubego dzika i rower koło niego pomyślał , że dzik zeżarł listonosza który wiózł emeryturę babci , pomyślał :

-trochę kasy zawsze się przyda ,

Załadował fuzję żołędziem i otworzył ogień ciągły w kierunku dzika , niestety żołędzie odbijały się od wzdętego brzuchola dzika , ale jeden wpadł mu do gardła .
Dzik się zakrztusił i zwymiotował Kolesia , Rum-cajs wtedy doskoczył i przywalił dzikowi kolbą strzelby i to był jego koniec oczy się przekręciły a krew jak wodospad poszła uszami i nosem , Rum-caj jeszcze dla pewności ścioł mu łeb samurajskim mieczem i zdjął szybko skalp .
 
Pochwycił kolesia , który próbował odjechać na rowerze i krzyczy mu w twarz :
- dawaj kasę listonoszu !

Dawaj kase , -krzyknoł i padł na pysk , bo w pobliżu nie było nikogo !

Jaką kasę?? Ja żołędzie wiozę kasztanie jeden. Zostaw mnie w spokoju.

gdzie wieziesz , te żołędzie - zapytał Rumcajs , wychylając się zza krzaka ,
- o skupu ??